pożyczka od 200 do 1250 zł
okres pożyczki do 30 dni z możliwością przedłużenia
pożyczka udzielana na odległość- przez SMS!
bez żadnych dokumentów, bez zabezpieczeń
Dobry Kredyt
Bezpieczny kredyt bez bik
Należy tu wspomnieć o wszystkich firmach, które zajmują się udzielaniem kredytów dla tych, którzy potrzebują gotówki. Na obecnym rynku takich firm jest bardzo dużo, jednak nie każda może być uczciwa. Wszystko zależy gdzie się mieści, w jaki sposób ją znajdziemy. Często idąc jedną z ulic swojego miasta zauważamy kartki z napisami kredyty gotówkowe bez bik, które przeważnie umieszczane są na tablicach ogłoszeń, czy po prostu słupach i drzewach. Taka zwykła wydrukowana kartka z tak krótkim napisem nie może wyglądać wiarygodnie.
Warunki dobrego kredytu
Dobry kredyt to taki, który ma niższe oprocentowanie, niższą ratę, brak opłat dodatkowych, można go spłacić w każdej chwili i w każdej chwili zawiesić spłacanie rat.
Kto może wziąć kredyt Młody Rolnik
osoba fizyczna posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych, podejmująca lub prowadząca działalność,
w dniu zawarcia umowy kredytobiorca nie przekroczył 40 roku życia,
kredytobiorca posiada wykształcenie rolnicze lub ma udokumentowany 3-letni okres pracy w gospodarstwie rolnym,
może być rencistą, o ile prawo do renty ustalone zostało z tytułu częściowej niezdolności do pracy na podstawie przepisów innych niż przepisy o ubezpieczeniu społecznym rolników.
w dniu zawarcia umowy kredytobiorca nie przekroczył 40 roku życia,
kredytobiorca posiada wykształcenie rolnicze lub ma udokumentowany 3-letni okres pracy w gospodarstwie rolnym,
może być rencistą, o ile prawo do renty ustalone zostało z tytułu częściowej niezdolności do pracy na podstawie przepisów innych niż przepisy o ubezpieczeniu społecznym rolników.
Lepszy kredyt w złotych czy w euro?
Zanosi się na to, że mój blog będzie miejscem arcyciekawego pojedynku między znanymi analitykami rynków finansowych - Krzysztofem Oppenheimem i Emilem Szwedą. Rękawicę rzucił pan Krzysztof, zwolennik kredytów hipotecznych w euro. Jego sekundantem ma być Adam Gajewski. Mnie przypadł w udziale zaszczyt sekundowania Emilowi Szwedzie, który jest orędownikiem wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego Rekomendacji T, mającej utrudnić dostęp do tego typu kredytów. Pragnę Państwa uspokoić, że nikt do nikogo nie będzie strzelał, ani dźgał szpadą. Bronią będą wyłącznie argumenty, nagrodą - satysfakcja z wygranej.
Stanowiska obydwu adwersarzy przedstawiłem w niedawnym wpisie „Stoję po stronie przeciwników kredytów walutowych”. Reakcja Krzysztofa Oppenheima zaskoczyła mnie: „Ma Pan w tej sprawie odmienne zdanie, które rzecz jasna szanuję. Z dużym zaskoczeniem przeczytałem opinię na temat ten Pana Emila Szwedy, w której podważył on przedstawioną przeze mnie argumentację” - napisał Oppenheim. „Ja jestem do swoich racji w 100 proc. przekonany. Chciałbym udowodnić, że to Pan Emil myli się bardzo”.
Koncepcja pojedynku ekspertów jest następująca: Krzysztof Oppenheim zaciąga wirtualny kredyt w euro, a Emil Szweda - w złotych. Rozstrzygnięcie nastąpi za trzy lata. W tym czasie np. co miesiąc lub co kwartał miałbym przedstawiać w swoim blogu wysokość miesięcznych rat, sumę poniesionych kosztów na spłatę kredytu oraz stan zadłużenia.
Oppenheim wygra, jeśli w ciągu trzech lat odrobi cały spread i jeszcze dodatkowo zarobi. Natomiast Szweda będzie zwycięzcą wówczas, gdy przez ten czas utrzyma przewagę, którą miał na starcie (chodzi o kwotę spreadu).
„Jedna uwaga - ja mogę wygrać przed czasem! Zgodnie z tym co pisałem w swoich publikacjach - czekamy na obniżkę kursu euro i jeśli osiągniemy założony cel, możemy „skonsumować” zysk i przejść na kredyt w złotych. Nie musimy dalej ryzykować, czyli pojedynek może się teoretycznie skończyć nokautem po paru miesiącach” - podkreśla pan Krzysztof.
Jak zareagował Emil Szweda? „Zakład przyjmuję” - odpisał. Postawił jeden warunek - przy tekście o zakładzie pojawi się oświadczenie. Na razie przytaczam jego fragment: „Stanowczo odradzam zaciągania hipotecznych kredytów walutowych w celach spekulacyjnych, zwłaszcza osobom bez kwalifikacji, doświadczenia i wiedzy na temat procesów ekonomicznych w Polsce i na świecie. Zakład przyjąłem, wyłącznie ze względu na rolę edukacyjną, którą może odegrać. Mam przy tym świadomość, że efekt może być odwrotny od zamierzonego - przewaga, którą uzyska mój adwersarz będzie skłaniać kredytobiorców do zaciągania kredytów walutowych. Co więcej - ponieważ w istocie jest to zakład o notowania złotego, te zaś będą rosły, o ile nie pojawi się nowy kryzys - będę w tym zakładzie trzymał kciuki za wygraną Pana Oppenheima (przegram zakład wówczas, jeśli gospodarka będzie rozwijała się w dobrym kierunku. Wygram, jeśli dojdzie do nowego kryzysu, więc trudno będzie o radość). Ale mam nadzieję, że przy okazji pojawi się szersza niż dotąd dyskusja na temat ryzyka systemowego związanego z kredytami walutowymi”.
Mam nadzieję, że w tym tygodniu ustalimy szczegóły pojedynku, w tym m.in. parametry wirtualnych kredytów. Nie może to być żadna oferta specjalna. Innymi słowy, kredyt musi być dostępny dla każdego klienta. Co pastwo o tym sądzicie?
Stanowiska obydwu adwersarzy przedstawiłem w niedawnym wpisie „Stoję po stronie przeciwników kredytów walutowych”. Reakcja Krzysztofa Oppenheima zaskoczyła mnie: „Ma Pan w tej sprawie odmienne zdanie, które rzecz jasna szanuję. Z dużym zaskoczeniem przeczytałem opinię na temat ten Pana Emila Szwedy, w której podważył on przedstawioną przeze mnie argumentację” - napisał Oppenheim. „Ja jestem do swoich racji w 100 proc. przekonany. Chciałbym udowodnić, że to Pan Emil myli się bardzo”.
Koncepcja pojedynku ekspertów jest następująca: Krzysztof Oppenheim zaciąga wirtualny kredyt w euro, a Emil Szweda - w złotych. Rozstrzygnięcie nastąpi za trzy lata. W tym czasie np. co miesiąc lub co kwartał miałbym przedstawiać w swoim blogu wysokość miesięcznych rat, sumę poniesionych kosztów na spłatę kredytu oraz stan zadłużenia.
Oppenheim wygra, jeśli w ciągu trzech lat odrobi cały spread i jeszcze dodatkowo zarobi. Natomiast Szweda będzie zwycięzcą wówczas, gdy przez ten czas utrzyma przewagę, którą miał na starcie (chodzi o kwotę spreadu).
„Jedna uwaga - ja mogę wygrać przed czasem! Zgodnie z tym co pisałem w swoich publikacjach - czekamy na obniżkę kursu euro i jeśli osiągniemy założony cel, możemy „skonsumować” zysk i przejść na kredyt w złotych. Nie musimy dalej ryzykować, czyli pojedynek może się teoretycznie skończyć nokautem po paru miesiącach” - podkreśla pan Krzysztof.
Jak zareagował Emil Szweda? „Zakład przyjmuję” - odpisał. Postawił jeden warunek - przy tekście o zakładzie pojawi się oświadczenie. Na razie przytaczam jego fragment: „Stanowczo odradzam zaciągania hipotecznych kredytów walutowych w celach spekulacyjnych, zwłaszcza osobom bez kwalifikacji, doświadczenia i wiedzy na temat procesów ekonomicznych w Polsce i na świecie. Zakład przyjąłem, wyłącznie ze względu na rolę edukacyjną, którą może odegrać. Mam przy tym świadomość, że efekt może być odwrotny od zamierzonego - przewaga, którą uzyska mój adwersarz będzie skłaniać kredytobiorców do zaciągania kredytów walutowych. Co więcej - ponieważ w istocie jest to zakład o notowania złotego, te zaś będą rosły, o ile nie pojawi się nowy kryzys - będę w tym zakładzie trzymał kciuki za wygraną Pana Oppenheima (przegram zakład wówczas, jeśli gospodarka będzie rozwijała się w dobrym kierunku. Wygram, jeśli dojdzie do nowego kryzysu, więc trudno będzie o radość). Ale mam nadzieję, że przy okazji pojawi się szersza niż dotąd dyskusja na temat ryzyka systemowego związanego z kredytami walutowymi”.
Mam nadzieję, że w tym tygodniu ustalimy szczegóły pojedynku, w tym m.in. parametry wirtualnych kredytów. Nie może to być żadna oferta specjalna. Innymi słowy, kredyt musi być dostępny dla każdego klienta. Co pastwo o tym sądzicie?
Lepszy kredyt 5,99% w Volkswagen Bank
Lepszy kredyt 5,99%
Dla Wszystkich zainteresowanych zakupem nowego samochodu marki VW przygotowaliśmy kredyt, który jest lepszy – Lepszy kredyt 5,99%.
Poznaj szczegóły:
Modele objęte promocją – wszystkie nowe samochody osobowe VW z rocznika 2010
Oprocentowanie nominalne - 5,99% na każdy okres umowy kredytu
Okres kredytu – od 12 do 84 miesięcy
Wkład własny - od 0%
Prowizja bankowa – 5%
Obowiązkowe ubezpieczenie na życie oraz polisa komunikacyjna Volkswagen Serwis Ubezpieczeniowy na 1. rok. z możliwością sfinansowania w kredycie
Korzyści dla Ciebie
Niskooprocentowany kredyt, niezależnie od okresu kredytu na jaki się zdecydujesz
Szybka decyzja kredytowa
Minimum formalności
Wszystko na miejscu w salonie
Dla Wszystkich zainteresowanych zakupem nowego samochodu marki VW przygotowaliśmy kredyt, który jest lepszy – Lepszy kredyt 5,99%.
Poznaj szczegóły:
Modele objęte promocją – wszystkie nowe samochody osobowe VW z rocznika 2010
Oprocentowanie nominalne - 5,99% na każdy okres umowy kredytu
Okres kredytu – od 12 do 84 miesięcy
Wkład własny - od 0%
Prowizja bankowa – 5%
Obowiązkowe ubezpieczenie na życie oraz polisa komunikacyjna Volkswagen Serwis Ubezpieczeniowy na 1. rok. z możliwością sfinansowania w kredycie
Korzyści dla Ciebie
Niskooprocentowany kredyt, niezależnie od okresu kredytu na jaki się zdecydujesz
Szybka decyzja kredytowa
Minimum formalności
Wszystko na miejscu w salonie
Lepszy kredyt niż ciułanie pieniędzy w funduszu remontowym
Coraz częściej wspólnoty mieszkaniowe gromadzą środki na funduszu remontowym nie po to, by po latach przeprowadzić remont, ale by zaciągnąć kredyt
Większość wspólnot mieszkaniowych posiada fundusz remontowy, choć nie muszą.
Co mówią przepisy
Przepisy dotyczące wspólnot nie posługują się pojęciem funduszu remontowego. Ustawa o własności lokali mówi tylko o zaliczce na utrzymanie nieruchomości wspólnej, w tym wydatkach na remonty i bieżącą konserwację. Podstawą ich funkcjonowania są więc wyłącznie uchwały. Najczęściej są one lakoniczne, a większość wspólnot nie ma regulaminu korzystania z funduszu.
Jeżeli wspólnoty decydują się na założenie funduszu, to dysponuje nim zarząd (lub zarządca, któremu gospodarowanie wspólnotą powierzono w akcie notarialnym). Nie ma on jednak prawa wydać zgromadzonych pieniędzy bez zgody właścicieli wyrażonej w uchwale. Uchwała w sprawie miesięcznych opłat podejmowana jest na corocznym zebraniu. Powinno się ono odbyć do końca marca; niewykluczony jest jednak inny termin. Właściciele decydują o treści planu gospodarczego na dany rok, kosztach zarządu lub wysokości zaliczek na pokrycie zarządu nieruchomością wspólną, w których mogą być przewidziane określone kwoty na remonty.
W dużych wspólnotach (co najmniej osiem lokali) i w małych (maksymalnie siedem), które zdecydowały, że rządzą się ustawą o własności lokali, uchwały podejmuje się większością głosów liczoną według wysokości udziałów. Wiążą one wszystkich właścicieli mieszkań, a więc i tych, których przegłosowano. W małych wspólnotach rządzących się – co do zasady – przepisami kodeksu cywilnego o współwłasności wymagana jest jednomyślność współwłaścicieli we wszelkich sprawach niedotyczących bieżącej eksploatacji nieruchomości wspólnej, a więc i remontu.
Ile na fundusz
Wysokość wpłat na fundusz zależy od wielkości udziałów w nieruchomości wspólnej. Im są one wyższe, tym większe są jego wpłaty. Osoba więc, która ma duże mieszkanie, zapłaci więcej niż ta zajmująca kawalerkę. Przez wiele lat można było odliczyć wpłaty na fundusz od podatku dochodowego od osób fizycznych. Kilka lat temu ulga została jednak zlikwidowana. Zwykle środki gromadzone są na odrębnym subkoncie, a fundusz stanowi osobną pozycję w ewidencji kosztów. Pieniądze z funduszu nie muszą być wydawane na remonty co roku, wolno je zbierać wiele lat na większe przedsięwzięcie. Coraz częściej jednak właściciele gromadzą pieniądze na zabezpieczenie kredytu. Trzeba też pamiętać, że środki z funduszu można przeznaczyć tylko na remont części wspólnych, a nie mieszkań.
Czyje to pieniądze
Przepisy nic też nie mówią, czy zgromadzone fundusze można oddać właścicielowi, kiedy sprzedaje mieszkanie. Nie rozstrzygają również jednoznacznie, czyje one są: właściciela czy wspólnoty. Jedni prawnicy uważają, że wspólnota mieszkaniowa nie może mieć własnych środków i te, którymi dysponuje, należą do właścicieli. Powinna je więc oddać, kiedy właściciel sprzedaje mieszkanie. Drudzy twierdzą, że skoro jest ułomną osobą prawną, to może nimi rozporządzać na tych samych zasadach jak spółki prawa handlowego. Pieniądze na funduszu są więc jej własnością.
Niektóre wspólnoty mają regulamin funduszu pozwalający na zwrot sprzedającym mieszkanie. Nowy właściciel nie musi wpłacać całej kwoty, którą wspólnota zwróciła jego poprzednikowi, wnosi tylko bieżące zaliczki. Gdy istnieje jednak konieczność przeprowadzenia remontu, musi pokryć z własnej kieszeni część jego kosztów.
Komentuje Jacek Łapiński, dyrektor Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych
W tej chwili bardziej się opłaca wziąć kredyt, niż ciułać pieniądze w funduszu remontowym. Powody są dwa. Pieniądze gromadzone są na zwykłej nisko oprocentowanej lokacie, a po ostatnich podwyżkach materiałów budowlanych na niewiele starczą. Właściciele coraz częściej więc decydują się na kredyt. Przybywa też banków, które chcą ich udzielać, a zabezpieczeniem jest fundusz remontowy. Co ciekawe, raty kredytu spłacane są z pieniędzy zgromadzonych na funduszu. Banki wymagają jednak, żeby zaliczki na fundusz wpłacali właściciele regularnie. Na kredyt nie mają więc co liczyć wspólnoty, w których właściciele nie płacą regularnie zaliczek. A tych, niestety, jest wciąż dużo.
Większość wspólnot mieszkaniowych posiada fundusz remontowy, choć nie muszą.
Co mówią przepisy
Przepisy dotyczące wspólnot nie posługują się pojęciem funduszu remontowego. Ustawa o własności lokali mówi tylko o zaliczce na utrzymanie nieruchomości wspólnej, w tym wydatkach na remonty i bieżącą konserwację. Podstawą ich funkcjonowania są więc wyłącznie uchwały. Najczęściej są one lakoniczne, a większość wspólnot nie ma regulaminu korzystania z funduszu.
Jeżeli wspólnoty decydują się na założenie funduszu, to dysponuje nim zarząd (lub zarządca, któremu gospodarowanie wspólnotą powierzono w akcie notarialnym). Nie ma on jednak prawa wydać zgromadzonych pieniędzy bez zgody właścicieli wyrażonej w uchwale. Uchwała w sprawie miesięcznych opłat podejmowana jest na corocznym zebraniu. Powinno się ono odbyć do końca marca; niewykluczony jest jednak inny termin. Właściciele decydują o treści planu gospodarczego na dany rok, kosztach zarządu lub wysokości zaliczek na pokrycie zarządu nieruchomością wspólną, w których mogą być przewidziane określone kwoty na remonty.
W dużych wspólnotach (co najmniej osiem lokali) i w małych (maksymalnie siedem), które zdecydowały, że rządzą się ustawą o własności lokali, uchwały podejmuje się większością głosów liczoną według wysokości udziałów. Wiążą one wszystkich właścicieli mieszkań, a więc i tych, których przegłosowano. W małych wspólnotach rządzących się – co do zasady – przepisami kodeksu cywilnego o współwłasności wymagana jest jednomyślność współwłaścicieli we wszelkich sprawach niedotyczących bieżącej eksploatacji nieruchomości wspólnej, a więc i remontu.
Ile na fundusz
Wysokość wpłat na fundusz zależy od wielkości udziałów w nieruchomości wspólnej. Im są one wyższe, tym większe są jego wpłaty. Osoba więc, która ma duże mieszkanie, zapłaci więcej niż ta zajmująca kawalerkę. Przez wiele lat można było odliczyć wpłaty na fundusz od podatku dochodowego od osób fizycznych. Kilka lat temu ulga została jednak zlikwidowana. Zwykle środki gromadzone są na odrębnym subkoncie, a fundusz stanowi osobną pozycję w ewidencji kosztów. Pieniądze z funduszu nie muszą być wydawane na remonty co roku, wolno je zbierać wiele lat na większe przedsięwzięcie. Coraz częściej jednak właściciele gromadzą pieniądze na zabezpieczenie kredytu. Trzeba też pamiętać, że środki z funduszu można przeznaczyć tylko na remont części wspólnych, a nie mieszkań.
Czyje to pieniądze
Przepisy nic też nie mówią, czy zgromadzone fundusze można oddać właścicielowi, kiedy sprzedaje mieszkanie. Nie rozstrzygają również jednoznacznie, czyje one są: właściciela czy wspólnoty. Jedni prawnicy uważają, że wspólnota mieszkaniowa nie może mieć własnych środków i te, którymi dysponuje, należą do właścicieli. Powinna je więc oddać, kiedy właściciel sprzedaje mieszkanie. Drudzy twierdzą, że skoro jest ułomną osobą prawną, to może nimi rozporządzać na tych samych zasadach jak spółki prawa handlowego. Pieniądze na funduszu są więc jej własnością.
Niektóre wspólnoty mają regulamin funduszu pozwalający na zwrot sprzedającym mieszkanie. Nowy właściciel nie musi wpłacać całej kwoty, którą wspólnota zwróciła jego poprzednikowi, wnosi tylko bieżące zaliczki. Gdy istnieje jednak konieczność przeprowadzenia remontu, musi pokryć z własnej kieszeni część jego kosztów.
Komentuje Jacek Łapiński, dyrektor Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych
W tej chwili bardziej się opłaca wziąć kredyt, niż ciułać pieniądze w funduszu remontowym. Powody są dwa. Pieniądze gromadzone są na zwykłej nisko oprocentowanej lokacie, a po ostatnich podwyżkach materiałów budowlanych na niewiele starczą. Właściciele coraz częściej więc decydują się na kredyt. Przybywa też banków, które chcą ich udzielać, a zabezpieczeniem jest fundusz remontowy. Co ciekawe, raty kredytu spłacane są z pieniędzy zgromadzonych na funduszu. Banki wymagają jednak, żeby zaliczki na fundusz wpłacali właściciele regularnie. Na kredyt nie mają więc co liczyć wspólnoty, w których właściciele nie płacą regularnie zaliczek. A tych, niestety, jest wciąż dużo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)