Lepszy kredyt w złotych czy w euro?

Zanosi się na to, że mój blog będzie miejscem arcyciekawego pojedynku między znanymi analitykami rynków finansowych - Krzysztofem Oppenheimem i Emilem Szwedą. Rękawicę rzucił pan Krzysztof, zwolennik kredytów hipotecznych w euro. Jego sekundantem ma być Adam Gajewski. Mnie przypadł w udziale zaszczyt sekundowania Emilowi Szwedzie, który jest orędownikiem wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego Rekomendacji T, mającej utrudnić dostęp do tego typu kredytów. Pragnę Państwa uspokoić, że nikt do nikogo nie będzie strzelał, ani dźgał szpadą. Bronią będą wyłącznie argumenty, nagrodą - satysfakcja z wygranej.
Stanowiska obydwu adwersarzy przedstawiłem w niedawnym wpisie „Stoję po stronie przeciwników kredytów walutowych”. Reakcja Krzysztofa Oppenheima zaskoczyła mnie: „Ma Pan w tej sprawie odmienne zdanie, które rzecz jasna szanuję. Z dużym zaskoczeniem przeczytałem opinię na temat ten Pana Emila Szwedy, w której podważył on przedstawioną przeze mnie argumentację” - napisał Oppenheim. „Ja jestem do swoich racji w 100 proc. przekonany. Chciałbym udowodnić, że to Pan Emil myli się bardzo”.
Koncepcja pojedynku ekspertów jest następująca: Krzysztof Oppenheim zaciąga wirtualny kredyt w euro, a Emil Szweda - w złotych. Rozstrzygnięcie nastąpi za trzy lata. W tym czasie np. co miesiąc lub co kwartał miałbym przedstawiać w swoim blogu wysokość miesięcznych rat, sumę poniesionych kosztów na spłatę kredytu oraz stan zadłużenia.
Oppenheim wygra, jeśli w ciągu trzech lat odrobi cały spread i jeszcze dodatkowo zarobi. Natomiast Szweda będzie zwycięzcą wówczas, gdy przez ten czas utrzyma przewagę, którą miał na starcie (chodzi o kwotę spreadu).
„Jedna uwaga - ja mogę wygrać przed czasem! Zgodnie z tym co pisałem w swoich publikacjach - czekamy na obniżkę kursu euro i jeśli osiągniemy założony cel, możemy „skonsumować” zysk i przejść na kredyt w złotych. Nie musimy dalej ryzykować, czyli pojedynek może się teoretycznie skończyć nokautem po paru miesiącach” - podkreśla pan Krzysztof.
Jak zareagował Emil Szweda? „Zakład przyjmuję” - odpisał. Postawił jeden warunek - przy tekście o zakładzie pojawi się oświadczenie. Na razie przytaczam jego fragment: „Stanowczo odradzam zaciągania hipotecznych kredytów walutowych w celach spekulacyjnych, zwłaszcza osobom bez kwalifikacji, doświadczenia i wiedzy na temat procesów ekonomicznych w Polsce i na świecie. Zakład przyjąłem, wyłącznie ze względu na rolę edukacyjną, którą może odegrać. Mam przy tym świadomość, że efekt może być odwrotny od zamierzonego - przewaga, którą uzyska mój adwersarz będzie skłaniać kredytobiorców do zaciągania kredytów walutowych. Co więcej - ponieważ w istocie jest to zakład o notowania złotego, te zaś będą rosły, o ile nie pojawi się nowy kryzys - będę w tym zakładzie trzymał kciuki za wygraną Pana Oppenheima (przegram zakład wówczas, jeśli gospodarka będzie rozwijała się w dobrym kierunku. Wygram, jeśli dojdzie do nowego kryzysu, więc trudno będzie o radość). Ale mam nadzieję, że przy okazji pojawi się szersza niż dotąd dyskusja na temat ryzyka systemowego związanego z kredytami walutowymi”.
Mam nadzieję, że w tym tygodniu ustalimy szczegóły pojedynku, w tym m.in. parametry wirtualnych kredytów. Nie może to być żadna oferta specjalna. Innymi słowy, kredyt musi być dostępny dla każdego klienta. Co pastwo o tym sądzicie?